05-09-2020 20:17
Ikar postawił się Dąbrovii, podział punktów w Odporyszowie
fot.: Henryk Świerczek

Niezwykle interesująco zapowiadał się mecz między Ikarem Odporyszów a Dąbrovią Dąbrowa Tarnowska. Mimo, iż do drużyny z dołu tabeli przyjechała ekipa z samego czuba, to istniały przesłanki, że nie będzie to spotkanie do jednej bramki. Nasze oczekiwania się sprawdziły, padło sześć bramek, a oba kluby podzieliły się punktami.

 

Gospodarze w tym sezonie strzelili 12 goli w 5 meczach, a przecież mają jeszcze odjęte 3 bramki strzelone w pierwszej kolejce Polanowi Żabno, z którym mecz został później zweryfikowany jako walkower. Problem w tym, że tracą jeszcze więcej – aż 19 razy bramkarz Ikaru wyciągał piłkę z siatki (biorąc poprawkę na mecz z Polanem, gdzie stracili na boisku 2). Ostatecznie przed tą kolejką taki wynik plasował ich na 13 miejscu w tabeli. Goście z Dąbrowy Tarnowskiej zanotowali niemrawy początek sezonu, ale w trzech ostatnich meczach byli bezbłędni, co wywindowało ich aż na 3 pozycję. Do Odporyszowa przyjechali jednak osłabieni brakiem weterana tarnowskich boisk i będącego w wybornej ostatnio formie Marcina Kozickiego.

 

Kibice w Odporyszowie, w imponującej liczbie dopingujący swój zespół, ledwo usiedli na krzesełkach i nie skończyli jeszcze rozmawiać o przewidywaniach na ten mecz, a już musieli przyjąć do wiadomości, że Ikar musi odrabiać straty. Pod nieobecność wyżej wspomnianego Kozickiego odpowiedzialność za wynik spadła na innego doświadczonego zawodnika, Adama Majkę. To właśnie ten boczny napastnik już w 2. minucie dał Dąbrovii prowadzenie.

Goście wyglądali może nie dużo, ale jednak lepiej od gospodarzy. Cechowała ich większa kultura gry i odpowiedzialność za piłkę. Tak było do momentu straty gola wyrównującego. Świetną akcją popisał się aktywny dzisiaj Łukasz Czerkies, który w sytuacji sam na sam ze spokojem posłał piłkę między nogami bramkarza Dąbrovii.

Od tego momentu Ikar ruszył z groźnymi akcjami, a goście, jakby przestraszeni ofensywnym potencjałem rywali, postanowili się wycofać. Do końca pierwszej połowy to właśnie gospodarze tworzyli sobie okazje. Na uwagę zasługuje doskonałe dośrodkowanie z rzutu wolnego spod linii bocznej w wykonaniu Krzysztofa Kijowskiego, które nie zostało jednak wykorzystane przez żadnego z kolegów. Sporo szumu na lewej flance robił Dawid Pagos, niemiłosiernie dając się we znaki defensorom Dąbrovii, a raz nawet udało mu się przeprowadzić widowiskową akcję, zakładając „siatkę” obrońcy, wejść w pole karne i uderzyć technicznie, ale strzał był zbyt rachityczny, by zaskoczyć bramkarza. Golkiper gości bardziej musiał się napocić przy strzale Czerkiesa zza pola karnego, nie udało mu się złapać piłki, ale na szczęście dla jego drużyny dobitka była nieskuteczna. Dąbrovia odpowiadała sporadycznie, choćby po akcji Majki podającego do Sendora, który sprzed pola karnego uderzył jednak nad bramką.

Ikar pokazał wszystko, z czego był znany w tym sezonie – polot, fantazja w ataku, a do tego dołożył solidność w obronie. Dlatego apetyty kibiców gospodarzy były mocno pobudzone i liczyli oni na drugie zwycięstwo. Niestety dla fanów Ikara, ale piłkarze gospodarzy, podobnie jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej szybko po wznowieniu stracili gola. Najpierw strzał z rzutu wolnego obił poprzeczkę, ale przy odbitej piłce najszybciej odnalazł się Adam Majka i strzelił swojego drugiego gola w tym meczu.

Ikar znów musiał odrabiać straty, ale nie zabrał się do tego ze spuszczoną głową. Do niecodziennej sytuacji doszło w 53. minucie, gdy sędzia podyktował rzut wolny pośredni z 10. metra w polu karnym Dąbrovii. Mur złożony z zawodników gości zasłonił niemal całą bramkę, toteż zawodnikom Ikaru nie pozostało nic innego, jak zamknąć oczy i strzelić jak najmocniej. Piłka poszybowała jednak nad bramką. To był dopiero początek emocji w polu karnym Dąbrovii. Kilka minut później Łukasz Czerkies zagrał świetną prostopadłą piłkę do wprowadzonego po przerwie Bartłomieja Cholewy, ten wpadł w pole karne i pod naciskiem rywala się wywrócił, ale arbiter był niewzruszony na krzyki i protesty kibiców i pokazał napastnikowi Ikaru zasłużoną żółtą kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego.

W odstępie kilku minut do dwóch stuprocentowych okazji doszedł obrońca Ikaru, Marcin Chłosta. Za pierwszym razem fatalnie skiksował, uderzając piłkę obok słupka, ale w kolejnej już się nie pomylił i strzelił nie do obrony. 62. minuta meczu, wynik ponownie remisowy.

Gospodarze coraz wyraźniej zaznaczali swoją przewagę, a Dąbrovia wyprowadzała nieliczne kontry. Choćby wtedy, gdy indywidualną akcją defensywę Ikaru próbował rozmontować Sebastian Sas, ale dał się dogonić jednemu z obrońców i stracił piłkę w polu karnym. Na brak zajęcia nie mógł narzekać strzegący bramki Dąbrovii Przemysław Dynak, muszący kilkakrotnie bronić strzały zawodników Ikara. Skapitulować musiał w 72. minucie, gdy kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Mateusz Kopeć.

Ikar po bramce nieco się cofnął, ale Dąbrovia wcale mocno nie atakowała. Gdy kilka minut przed końcem wydawało się, że gospodarze dowiozą zwycięski wynik do ostatniego gwizdka sędziego, Dąbrovia przeprowadziła spektakularny atak, efektem czego był rzut rożny. Po wrzutce niefortunnie interweniował Krzysztof Kijowski i wpakował piłkę do własnej bramki.

***

Po meczu udało nam się porozmawiać z wyróżniającym się zawodnikiem tego meczu, napastnikiem Ikara Odporyszów Łukaszem Czerkiesem:

Łukasz, zagrałeś bardzo dobry mecz, sprawiałeś dużo problemów defensorom gości. Dołożyłeś sporą cegiełkę do tej ofensywnej gry Ikaru, który czołowej ekipie tabeli strzelił 3 gole. Powiedz, czy z tej perspektywy rozpatrujesz remis w kategoriach rozczarowania czy przyjmujesz pokornie ten rezultat?

Oczywiście, że niedosyt. Mieliśmy dużo, nawet mnóstwo, sytuacji. Szwankowała skuteczność. Sam miałem z 5-6 strzałów. Zabrakło nam myślę dokładności. Wygrywamy 3-2, jest kilka minut do końca i tracimy gola po samobójczym trafieniu. Nie jesteśmy zadowoleni, ale myślę, że na boisku nie poddaliśmy się i mocno walczyliśmy o korzystny wynik.

Macie spory potencjał ofensywny, strzelacie dużo bramek, ale jeszcze więcej ich tracicie. Skąd taki rozstrzał pomiędzy pozycją w tabeli bramek strzelonych, gdzie plasujecie się w czołówce, a w tabeli ligowej, gdzie uzbieraliście wraz z dzisiejszym meczem tylko 5 punktów?

Ciężko powiedzieć. Blok defensywny tworzą piłkarze grający w poprzednim sezonie, więc nie ma mowy o braku zgrania. Tracimy dużo bramek, nie zawsze udaje się strzelić więcej niż przeciwnik. Brakuje nam jednego zawodnika w środku pola, który trzymał grę. Na początku też mieliśmy troszkę rozregulowaną kadrę, bo chłopaki byli zagranicą. Trener robi co może, rotuje składem, my też dajemy z siebie wszystko. Mam nadzieję, że w końcu ustabilizujemy formę i będziemy wygrywać mecze.

Dużą pomoc w ataku daje wam zwłaszcza wasz kapitan grający na prawej obronie, Damian Nieroda. Dziś wielokrotnie podłączał się do przodu, dogrywał wam piłki w pole karne i zazwyczaj tymi wrzutkami siał popłoch u defensorów Dąbrovii.

Tak, „Dada” jest znany ze swojej waleczności. W każdym meczu gra od linii do linii, jest kapitanem, ciągnie nas w górę w trudnych momentach. Zawodnicy ofensywni bardzo cieszą się, gdy taki piłkarz jak Damian podłącza się do ataku, bo wtedy prawdopodobieństwo zdobycia gola rośnie.

Czy ten dzisiejszy dobry mecz może być przyczynkiem do lepszych wyników Ikaru w następnych tygodniach?

Tak, taką mam nadzieję. Liczymy jeszcze na powrót naszego najlepszego strzelca Andrzeja Tapy, który zmaga się z kontuzją, ale jest już po zabiegu łąkotki i mamy nadzieję, że wróci do grania jeszcze w tej rundzie. To powinna być nasza siła napędowa, na obu skrzydłach będą ciągnąć grę z Dawidem Pagosem i myślę, że zrobimy jeszcze trochę punktów tej rundzie.  

GA
Komentarze

  • 3 lat temu REDAKCJA

    Wszystkie komentarze, w których będą używane wulgaryzmy i inwektywy kierowane w konkretne osoby, będą usuwane.