29-08-2020 16:26
LKS Szynwałd rozprawia się z Olimpią Wojnicz
Podobne tematy:
fot.: Henryk Świerczek

Olimpia Wojnicz nie może zaliczyć startu sezonu do udanych. Szansa na punkty pojawiła się dzisiaj, bo zespół wybrał się do Szynwałdu, grającego mocno w kratkę. Gospodarze jednak nie pozwolili sobie odebrać kompletu oczek, grając dojrzalszą i bardziej pomysłową piłkę. Ostatecznie po dwóch bramkach Kamila Hebdy LKS Szynwałd pokonał Olimpię Wojnicz 2:0.

 

Mecz o 13, gdy termometry wskazują około 30 stopni Celsjusza, to nie jest wymarzona pora na rozgrywanie zawodów. Trudno było mi przekonać samego siebie, że zostanę zaskoczony przez piłkarzy obu drużyn tempem gry. 

Dobrze, że nikt nie widział mojej miny, gdy na początku spotkania Kamil Hebda wykorzystał świetne prostopadłe podanie, wybiegł doskonale między obrońców i gdy znalazł się oko w oko z bramkarzem, nie zmarnował sytuacji i dał prowadzenie LKS Szynwałd. 

To był w ogóle najlepszy piłkarz tego meczu. Jeśli coś się działo, to zazwyczaj zamieszany był w to właśnie Kamil Hebda. Zawodnik gospodarzy dwoił się i troił w ataku, ale nie dostawał dużo wsparcia. Wobec tego często próbował sam mijać dryblingiem rywali, ale później jego strzały albo bronił bramkarz, albo leciały obok bramki. 

Gdyby móc kogoś jeszcze wyróżnić z ekipy gospodarzy, byłby to młodzieżowiec grający na lewym skrzydle, Tomek Drozd. Często próbował szarpać przy linii bocznej, robił dużo wiatru, a pod koniec pierwszej połowy jego strzał zatrzymał się na poprzeczce. 

W drugiej części gry tempo spadło niemal do minimum, a niejednokrotnie można było obserwować grę na stojąco. Goście nie kwapili się zbytnio do odrabiania strat. Brakowało doskoku, pressingu, gry na jeden kontakt. Olimpia wyglądała, jakby ich satysfakcjonował taki wynik. Tak było przed długi czas, aż w końcu przycisnęli gospodarzy. Groźne akcje robili swoją lewą stroną. Olimpia mogła żałować dwóch sytuacji, gdy w zamieszaniu podbramkowym nie udało się żadnemu z jej zawodników umieścić piłki w bramce. 

Gdy zbliżał się koniec spotkania, a Olimpia uskrzydlona dobrymi akcjami, ruszała do przodu, LKS Szynwałd skarcił gości kontrą, którą wykończył Kamil Hebda.

Po meczu rozmawialiśmy jeszcze ze strzelcem obu goli w dzisiejszym meczu, Kamilem Hebdą:

Kamil, w protokole sędziowskim wpisałeś się dwukrotnie, ale chyba mogły być dzisiaj jeszcze ze dwie bramki?

Tak, zgadza się. Myślę, że szkoda tych sytuacji. Najważniejsze jednak, że w dwóch okazjach udało się znaleźć drogę do bramki, a nasz zespół wygrał ten mecz.

Co możesz powiedzieć o graniu w takiej pogodzie? Z perspektywy trybun wydawało się, że rozważnie szafujecie siłami i tempo gry nie jest zbyt wysokie.

Trener w założeniach przedmeczowych przekazał nam, żebyśmy zaczęli wysoko. Staraliśmy się to robić, ale szybko dostaliśmy zadyszki i musieliśmy troszkę cofnąć. Warunki na pewno nie pomagały w tym, żeby dużo biegać. 

Co to jest takiego, że LKS Szynwałd prezentuje taką sinusoidę? Gracie dobry mecz, później przegrywacie. Tak naprawdę nie wiadomo, czego się po was spodziewać.

Myślę, że pretensje możemy mieć tylko do siebie. W Szczucinie zagraliśmy bardzo dobry mecz, a zabrakło tam tylko skuteczności. Nawet grając w 9, potrafiliśmy tworzyć sobie lepsze okazje niż gospodarze. Nie wiem czym to jest spowodowane. Nie brakuje nam motywacji, nie brakuje chęci. Musimy ustabilizować formę.

GA
Komentarze