02-02-2022 17:45
Inne spojrzenie na piłkę nożną i nie tylko - Jakub Malicki polskielogo.net [WYWIAD]
Podobne tematy:
grafika: Jakub Malicki polskielogo.net

Kibicem piłki nożnej można zostać w różnym wieku - a pasję do tego sportu odkryć można na wiele sposobów. Niektórzy pewnie - zostali zaprowadzeni na mecz lokalnej drużyny przez tatę, inni zaczęli trenować football i z czasem pokochali grać w piłkę jak i oglądać mecze w telewizji. 

Powodów może być mnósto - jednak ten, o którym opowiedział nam Pan Jakub Malicki - jest na pewno niecodzienny i można powiedzieć wyjątkowy. 


Korzystając z uprzejmości autora blogu polskielogo.net - udało nam się przeprowadzić bardzo ciekawy wywiad! Postać Pana Jakuba zapewne nie każdemu jest znana - a wydaje nam się, że może być pewnego rodzaju inspiracją. Wielu z nas ma talenty, których nie rozwija nie widząc w tym "przyszłości".  Pan Jakub jest żywym przykładem, że warto wierzyć w marzenia - a jeśli dołoży się coś od siebie w drodze ku ich realizacji - można osiągnąć naprawdę wiele! No bo umówmy się - nie każdy z nas ma okazję widzieć stworzony przez siebie projekt na koszulkach Lecha Poznań czy Rakowa Częstochowa!

1. Zapewne nie każdy z naszych czytelników wie kim Pan jest i czym się Pan zajmuje. Dlatego może na początek - Prośba aby w kilku zdaniach przybliżył Pan naszym czytelnikom to, czym się Pan zajmuje
 
- Zawodowo zajmuję się projektowaniem graficznym, ale moja działalność nie skupia się tylko na tworzeniu znaków i grafik. Od kilkunastu lat interesuję się wizualną otoczką sportu, kulturą, która powstała wokół piłki nożnej czy rugby. Fascynują mnie herby sportowe, ich historia, symbolika, wyjątkowe znaczenie dla społeczności skupionej wokół klubów i organizacji sportowych. Zaprojektowałem ponad 150 znaków dla większych i mniejszych podmiotów sportowych, co prawdopodobnie wyróżnia mnie w tej branży. 17 klubów w Małopolsce używa zaprojektowanych przeze mnie herbów.
 
 
2. Skąd wziął się u Pana pomysł, aby zająć się tworzeniem logotypów drużyn sportowych?
- Jako dzieciak uwielbiałem rysować, ale sportem nie interesowałem się zbytnio. Dopiero w wieku 13 lat doznałem olśnienia. Na przerwie w szkole kolega przeglądał tygodnik „Piłka Nożna”, w którym znajdował się „Skarb kibica Ligi Mistrzów”. Był to czas, gdy Legia po raz pierwszy dostała się do elitarnych rozgrywek, wrzesień 1995 roku. W tejże publikacji przy składach każdej z drużyn znajdował się monochromatyczny herb. Z jakiś powodów zwróciłem uwagę na te 16 znaków, które zainteresowały mnie na tyle, że zacząłem chłonąć wszystko, co było związane z futbolem. 
Pamiętam, że wcześniej mignęły mi przed oczyma kolorowe herby federacji piłkarskich uczestniczących w amerykańskim Mundialu czy emblematy Milanu i Ajaxu w finale Ligi Mistrzów, ale dopiero ten „Skarb Kibica” zafascynował mnie na tyle, że zacząłem oglądać wszystkie dostępne wówczas mecze, dokumentować ich wyniki ilustrując rysunkami herbów i koszulek. Świat piłkarski połączył moje dziecięce zainteresowania plastyką i geografią. Urzekły mnie odmienne style herbów hiszpańskich, włoskich czy angielskich. Nawet dzisiaj jestem w stanie wymienić sponsorów na ówczesnych koszulkach większości klubów, od logotypu „ABN-AMRO” wypisanego w pionie na trykocie Ajaxu, po papierosy „West” na pasiaku Ferencvarosu. Tak, chłonąłem tę estetykę sportu jak zapaleni filateliści kolejne Zeppeliny…
Przez kolejne 8 lat głównie odtwarzałem istniejące herby klubów, z czasem nieśmiało szkicując własne pomysły na nowe emblematy piłkarskie. Pasja była na tyle silna, że postanowiłem nauczyć się grafiki wektorowej, by móc rysować herby i koszulki na komputerze. Po liceum wybrałem szkołę, w której poznałem narzędzia do cyfrowej obróbki obrazu. Trafiłem wówczas na strony 90minut.pl oraz hqfl.dk, pionierskie bazy danych herbów piłkarskich. Był 2003 rok, rozkwit internetu w Polsce. Dzięki współpracy z tymi serwisami poznałem mnóstwo pasjonatów zajmujących się piłką nożną, a także zacząłem projektować herby dla klubów sportowych, których przedstawiciele zgłaszali się z taką prośbą do tychże.
 
 
3. Ma Pan na swoim koncie prace wykonane dla potęg jeśli chodzi o piłkę nożną w naszym kraju - między innymi - projekty wykonane dla Lecha Poznań, Wisły Kraków czy Śląska Wrocław. Czy od początku to był Pana plan - aby tworzyć dla wielkich klubów - czy Pana obecna “pozycja” na rynku przerosła Pana oczekiwania?
 
- Jestem ambitnym człowiekiem i nieskromnie przyznam, że od początku chodziły mi po głowie myśli o współpracy z największymi polskimi klubami. Były to wówczas tylko marzenia, które jednak szczęśliwie doczekały się realizacji. Jest to jakaś forma spełnienia, gdy o tym pomyślę. Dla Lecha Poznań, Ruchu Chorzów czy Wisły Kraków wykonałem znaki 100-lecia. Były to prestiżowe projekty, ale stworzone w obrębie symboliki narzuconej przez ich historię. Taki kultowy projekt, jakim „Lupetto” był dla Grattona czy „Mycha” dla Langnera ciągle przede mną. W Polsce czołowe kluby piłkarskie boją się zmian, więc dzisiaj takie wyzwanie wydaje się niemożliwe do realizacji. Analiza historii sportu pokazuje jednak, że nie ma wielkich klubów, które w przeszłości nie aktualizowały swoich znaków. Co więcej, to właśnie Barcelona, Arsenal, Inter czy Juventus wyznaczają światowe trendy projektowe i znajdują wielu naśladowców wśród mniejszych klubów.
 
 
4. Nie wszyscy pewnie wiedzą - ale w naszym regionie również możemy podziwiać Pana pracę. Między innymi KS Radlna czy Alfa Siedliska skorzystały z Pana usług i niewątpliwie wyróżniają się na tle innych logotypów w regionie. Skrzynka na której przyjmuje Pan zgłoszenia - na pewno ma mnóstwo wiadomości, a patrząc przez pryzmat poprzedniego pytania - w swoim portfolio ma Pan współpracę z naprawdę wielkimi klubami. Co sprawiło, że zdecydował się Pan na współpracę również z tymi zespołami, które na co dzień występują na najniższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce?
 
- Moja ścieżka zawodowa jest nietypowa, przypomina sinusoidę. Był moment, w którym wykonałem krok w tył, by móc następnie rozwinąć skrzydła. Zacząłem od współpracy z amatorskimi klubami i małymi firmami, by po kilku latach dostać intratne zlecenia sportowe dzięki współpracy z poznańską agencją Kiwigroup. W podobnym okresie stworzyłem herby dla Tęczy Brody, Victorii Skarszew czy Ogrolu Sielinko, a chwilę później identyfikację 90-lecia Lecha Poznań, wybitnie utytułowanego w koszykówce Śląska Wrocław czy Puchar Polski, trofeum, o które rywalizują wszystkie kluby piłkarskie w Polsce. Wówczas myślałem, że złapałem falę wznoszącą, lecz po 2014 roku rynek usług marketingowych gwałtownie zmieniał się i tematów sportowych moja agencja przynosiła coraz mniej.
W połowie 2015 roku postanowiłem zaryzykować. Stworzyłem bloga o herbach sportowych, na którym zacząłem dzielić się wiedzą i budować społeczność wokół tego zagadnienia. W ciągu 20 lat zgromadziłem mnóstwo danych związanych ze sportem, od prasy po skany archiwaliów. Polskielogo.net początkowo było więc bazą wiedzy o herbach piłkarskich, ich opisem z punktu widzenia aktywnego projektanta, ale i pasjonata historii sportu. Jak się wkrótce okazało, moje wpisy pozwoliły także wykazać się zawodowo - wpływały kolejne zapytania dotyczące opracowania herbu klubów, od Beklasy po pierwszoligową Sandecję Nowy Sącz, Chrobrego Głogów, Odrę Opole i Mistrza Polski w ruby z Sopotu. Prace dla znanych klubów były bardziej medialne, ale te mniejsze pozwalały na większą swobodę twórczą. Przykładem takiego bardziej kreatywnego zadania był wspomniany przez Pana herb KS Radlna. 
 
 
5. Praca, którą wykonał Pan dla KS Radlnej w 2019 roku - spodobała się sporej liczbie osób. Mówimy tutaj o plebiscycie na logo roku w którym Radlna - reprezentująca wioskę liczącą zaledwie 679 mieszkańców została wyprzedzona tylko przez Stal Rzeszów. Czy w Pana osobistym rankingu również wysoko plasuje Pan nowy herb KS Radlnej?
- Przyznam, że odbiór znaku Radlnej zaskoczył mnie totalnie. Co prawda, przed podjęciem tej współpracy dostrzegłem potencjał tkwiący w charakterystyce podtarnowskiej miejscowości, nakreślony w zapytaniu od pana Darka, ale do końca nie byłem pewien, czy kwiaty w herbie klubu piłkarskiego nie spowodują szyderczych reakcji. Liczne pozytywne komentarze tuż po publikacji, potem w konkursie na sportowe „Logo Roku 2019” czy przy okazji reportażu z odwiedzin w Radlnej świadczą, że ten herb ma w sobie coś niezwykłego. Z jednej strony wpisany w konwencję piłkarską, z drugiej wychodzi ponad trendy minimalistyczne czy quasi-heraldyczne. Niby nowoczesny, ale jednak sięgający do pierwotnych skojarzeń z naturą. Możliwe, że gdybym zobaczył go w tym „Skarbie kibica” z 1995 roku, pobudziłby dziecięcą ciekawość jak pasikonik w herbie Grasshopper Zurich…
 
 
6. Czy przystępując do tworzenia logotypu - ma to jakieś znaczenie czy realizuje go Pan dla mistrza Polski, czy dla drużyny z B klasy?
- Od pewnego czasu nie widzę różnicy, choć dawniej rzeczywiście projekty zlecone przez znanych klientów powodowały większą presję. Przełomowy dla mnie moment nastąpił w 2017 roku i był to znak IV-ligowej Pogoni Świebodzin, który narysowałem zupełnie inaczej niż wcześniejsze. Wiedziałem, że taki niedosłowny projekt wzbudzi kontrowersje i wielu ludzi nie zrozumie go na początku, ale chciałem wyjść ponad konwencję realistycznych herbów sportowych. Było to zarazem drugie podejście do znaku tego lubuskiego klubu. 13 lat wcześniej uczestniczyłem w konkursie na herb Pogoni, którego nie wygrałem. I gdy porównałem z wcześniejszymi pomysłami ten drugi projekt zlecony przez nowego prezesa świebodzińskiego klubu, zrozumiałem jak długą drogę przeszedłem w tej niszowej branży.
Kolejne projekty przypominały wspinanie się po drabince na Rysy, każdy krok dawał coraz fajniejsze widoki, z których potknięciem okazał się właściwie tylko ŁKS. W Łodzi kibice nie chcieli zmieniać topornego kształtu przeplatanki i nawet wzór z początków działalności klubu, z 1911 roku, odświeżony przy okazji jubileuszu, nie przyjął się na stałe. To nieprzyjemne doświadczenie w 2020 roku było jednak bezcenne przy kolejnych projektach. 
Na branding 100-lecia Lecha Poznań spojrzałem bowiem oczami kibica - szukając inspiracji w rytuałach społeczności klubu. Wielokrotnie bywałem na meczach „Kolejorza” i za każdym razem intrygował mnie hymn klubu, śpiewany w rytm melodii „Yellow Submarine”. Pracując nad identyfikacją jubileuszową klubu wpadł mi ten utwór do głowy, więc wymyśliłem połączenie wykrzykiwanego w refrenie przydomku „Kolejorz” z liczbą „100”. I tak w październiku 2020 roku powstał logotyp „KOLE100RZ” z wpisanym znakiem nieskończoności.
Dla mniejszych klubów droga projektowa wygląda podobnie. Różnicą jest głównie budżet i wynikający z niego czas, jaki jestem w stanie poświęcić na dany projekt. Jako że projektowanie herbów jest dla mnie działalnością zarobkową, muszę brać pod uwagę realia finansowe takiego projektu.
7. Patrząc na to jak bardzo udało się Panu rozwinąć swoją działalność - w chwili obecnej to wciąż pasja, czy już bardziej praca?
- Najprościej odpowiedzieć, że pasja stała się pracą, a więc ta druga jest przyjemna. Niestety dylemat między pasją tworzenia, a realiami prowadzenia działalności gospodarczej często prowadzi do trudnych decyzji. Utrzymanie się na rynku z projektowania herbów dla amatorskich klubów jest niemożliwe. Pewnie byłbym w stanie stworzyć rocznie z 50-70 oryginalnych herbów, ale nie znalazłbym tylu klubów gotowych zapłacić za to stawkę adekwatną do czasu spędzonego na ich profesjonalne opracowanie. Dlatego muszę balansować między pasją a pracą, biorąc pod uwagę, że na koniec każdego zlecenia trzeba zapłacić podatki i utrzymać rodzinę. Wiele klubów amatorskich odpada na etapie wyceny herbu, choć tak naprawdę nie mam wygórowanych oczekiwań, o czym świadczą choćby realizacje dla Radlnej czy Alfy Siedliska. Ale też 90% klubów traktuje swój herb jako rzecz nie wartą inwestycji, więc z punktu widzenia grafika pozbawionego pasji nie jest to atrakcyjny rynek.  
 
8. Poprzedni rok może Pan zaliczyć chyba do udanych? Jak zapowiada się 2022? Ma Pan już dograne jakieś duże projekty? 
- Ostatnie kilkanaście miesięcy rzeczywiście dało mi podstawy do pozytywnego myślenia. Nie przypominam sobie równie dobrego roku, biorąc pod uwagę działalność zawodową. Praktycznie każdy wdrożony projekt przynosił nowe intratne zlecenie. W 2021 rok wszedłem z identyfikacją 100-lecia Rakowa, która dała mi zlecenie od handballowej Unii Tarnów. Nietypowa jaskółka przyniosła projekt dla pewnego utytułowanego klubu, którego znak zostanie prawdopodobnie zaprezentowany w I kwartale tego roku. W połowie roku wykonałem nowe logo spółki gamingowej Roberta Lewandowskiego i gry Football Coach. Dzięki Ogniwu Sopot zrealizowałem rebranding Juvenii Kraków, który otworzył drzwi do Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Wszedłem więc w Nowy Rok z poczuciem optymizmu, mając nawet na uwadze niesprzyjające okoliczności pandemiczne, polityczne i gospodarcze.
 
9. Dziękujemy bardzo, że zgodził się Pan odpowiedzieć na kilka pytań! Już ostatnie na sam koniec - czego możemy Panu życzyć na początku tego roku?
- Również dziękuję za zainteresowanie moją nietypową działalnością. Życzyłbym sobie, ale i czytelnikom Waszego serwisu, żebyśmy wszyscy mieli więcej dystansu do rzeczywistości i empatii wobec drugiego człowieka. Zatrzymali postępującą polaryzację, której efektem będzie ograniczanie naszych praw i wolności obywatelskich. Zawsze wierzyłem, że sport może odegrać integrującą rolę w społeczeństwie, choć niestety od pewnego czasu dostrzegam malejące zainteresowanie nie tylko aktywnością fizyczną, ale i angażowaniem się ludzi w oddolne inicjatywy. Mam nadzieję, że z wiosną wrócimy na stadiony i niekorzystne trendy odwrócą się. Na koniec podzielę się marzeniem, w którym czytelnicy strony Polskielogo.net dostaną wyjątkową publikację w tym 2022 roku, ale tu potrzebuję jeszcze odrobinę czasu i skupienia na zadaniu.

Nie pozostaje nam nic innego jak właśnie tego życzyć nam wszytskim jak i Panu Jakubowi - któremu raz jeszcze dziękujemy za możliwość przeprowadzenia rozmowy. Na pewno z niecierpliwością będziemy wyczekiwać kolejnych projektów w ramach Polskielogo.net

PG
Komentarze