25-10-2020 17:00
Marcinho (Lubań Maniowy): brakuje mi pogody z Brazylii, ale za to są zupy!

Gwiazda Lubania Maniowy i całych rozgrywek czwartoligowych. Wielki fan Polek i wszelakich zup. Chłopak przemierzający cały świat, żeby spełniać swoje marzenie o piłce. Skromny, z etosem pracy. Zarażający piłkarską szatnię uśmiechem. Oliveira da Silva Filho - znany jako Marcinho w rozmowie z MałoGOLską!

***

 

Marcinho, powiedz na początku, skąd się u licha wziąłeś w Polsce?

2 lata temu byłem w Brazylii, grałem tam na piątym poziomie. Mieszkałem w dość dużym mieście, tak jakby stolica wojewódzka i obok tej miejscowości była nieco mniejsza, w której mieszkał Hernani, znany z gry m.in. w Koronie Kielce czy Pogoni Szczecin. To on zaproponował mi przyjazd tutaj do Polski na testy.

Znaliście się wcześniej czy kontakt złapaliście dopiero, gdy zwrócił się do Ciebie z propozycją?

Tak, znaliśmy się wcześniej w Brazylii. Mieliśmy wspólnych znajomych, w tym mój bardzo dobry kolega, który również jest w Polsce, też Brazylijczyk. Gra teraz w Polonii Świdnica w 3 lidze. On też mi mówił, że Hernaniemu mogę ufać, że jest w stanie mi pomóc na rynku polskim.

Nie bałeś się przyjechać do Polski?

Trochę się bałem, ale wiedziałem, że coraz trudniej żyć w Brazylii i grać tam w piłkę. Myślałem, że jeśli chcę być piłkarzem, to lepsze warunki do zaistnienia będę miał tu niż w swoim rodzinnym kraju.

Ile masz lat w ogóle?

24 lata będę kończył pod koniec października.

Czyli w wieku 22 lat jak z Brazylii przyjechałeś do Polski. Zanim tu przyjechałeś to cokolwiek o Polsce wiedziałeś, czy jechałeś totalnie w ciemno?

Oczywiście parę nazwisk piłkarzy, jak Lewandowski czy Piszczek. To, że Warszawa jest stolicą. Ponadto podstawowe informacje o czasach wojny, ale nic poza tym.

A oprócz wspomnianego wcześniej kolegi, miałeś tu kogoś znajomego? Kogokolwiek, z kim mógłbyś pogadać, poprosić o pomoc?

Tylko Hernani.

Ok, to w takim razie pomówmy o Twoich początkach w Polsce. Do jakiego klubu przyjechałeś najpierw?

Szczerze nie miałem nawet pojęcia do jakiego klubu idę. Zaufałem Hernaniemu, on miał załatwić jakieś testy. Pierwszy klub to była Puszcza Niepołomice.

I jak tam było?

Ciężko. Ja wtedy nic nie rozumiałem po polsku. Dobrze mówiłem po angielsku, ale oni słabo. Nie wiedziałem o co chodzi na zajęciach. Graliśmy sparing z ROW Rybnik, akurat byli w II lidze. Wygraliśmy 4-1, pamiętam, że to był taki spokojny mecz. Grałem na prawym wahadle, a później trochę wyżej na skrzydle. Myślę, że zagrałem nieźle. Drugi sparing z Cracovią. Całą drugą połowę grałem na prawej obronie. Przegraliśmy 3-0. Dla mnie to było niesamowite, bo Hernani mi mówił później, że jestem w Polsce miesiąc, a grałem na drużynę z najwyższego poziomu.

Co było później?

Jako Brazylijczyk miałem trzymiesięczną wizę w Polsce i jeśli straciłaby ważność, to musiałbym wyjechać z kraju. Nie dostałem angażu w Puszczy, do teraz nie mam pojęcia dlaczego. Nie chciałem wracać do Brazylii, chciałem zostać i spełniać marzenia o zostaniu piłkarzem. Hernani skończył karierę i zaczął chyba taką zabawę, miał jakiegoś kolegę, który został trenerem w A klasie. Hernaniemu powiedziałem, żeby mi pomógł znaleźć klub, że nie chcę wracać, chcę tu grać i stopniowo robić krok naprzód. Tak trafiłem do KS Zakopane.

Ile tam czasu spędziłeś?

Pół roku. Od jesieni 2018.

Dalej współpracujesz z Hernanim?

Nie, nie. Po Zakopanem straciliśmy kontakt. On mieszka w Krakowie z rodziną.

Czujesz lekki żal do niego o to, jak potoczyła się Twoja kariera w Polsce?

Trochę tak, ale nie chcę na niego zwalać całej winy. Pamiętam historię, jak mój trener Grzegorz Hajnos zaproponował mi przejście do Lubania, gdy byłem w Zakopanem. Wtedy prezes KS odmówili te propozycji i jeśli Lubań mnie zechce, to musi zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. To było bez sensu, bo który klub w 4 lidze będzie w stanie zapłacić za nieznanego nikomu Brazylijczyka takie pieniądze? To był czas, kiedy zostałem bez domu, bo w Zakopanem usłyszałem, że skoro nie chcę grać w KS, to musisz oddać mieszkanie. Przygarnął mnie trener Hajnos i mieszkałem u jego mamy. W końcu udało się załatwić dzięki trenerowi angaż w Popradzie Rytro.

Na jakiej pozycji grasz i gdzie czujesz się najlepiej?

Ofensywny pomocnik, grający z prawej strony. Natomiast teraz mamy lekkie problemy, bo nasza podstawowa „9” Kuba Kasperczyk miał kontuzję. Jego zastępca to młodzieżowiec, ma duży potencjał, ale jeszcze nie zawsze dojeżdża fizycznie. Wobec tego ostatnie mecze ja grałem na pozycji napastnika. Dla mnie to powrót, bo w Brazylii grałem jako napastnik i mogłem sobie przypomnieć.

Jakie plany na sezon ma Lubań Maniowy?

No muszę powiedzieć, że walczymy. Mamy dobry zespół i dobrego trenera Grzegorza Hajnosa. Jest bardzo pracowity, mocno nas motywuje, treningi mamy intensywne, dlatego jesteśmy dobrze przygotowani. Przed sezonem nie było ciśnienia i mówienia o awansie. Raczej mówiliśmy, że możemy być wysoko, ale robimy swoje i skupiamy się na każdym jednym meczu. Natomiast w trakcie sezonu wyszło, że jesteśmy w czołówce i nie możemy udawać, że nie myślimy o tym awansie. Ważną kwestią jest też dołączenie do naszej drużyny dwóch zawodników – Michał Szeliga i Arkadiusz Zawiślan. Kiedy przyszli do nas, to była dla nas taka informacja, że będą dla nas wzmocnieniem i myślę, że to widać.

I nie żal Ci będzie odchodzić z Lubania? Jesteś czołową postacią nie tylko swojej drużyny, ale całej ligi, nie wierzymy, że nie masz żadnej propozycji.

Szczerze to póki co nie mam żadnej propozycji. Myślę tylko o jak najlepszym graniu w Lubaniu i na tym się skupiam.

Ile bramek strzelisz do końca sezonu? 30 do zrobienia?

Możliwe. Póki co idzie dobrze, oby tylko zdrowie dopisywało.

Czujesz różnicę w podejściu do Twojej osoby na boisku? Że obrońcy grają bliżej Ciebie, jesteś podwajany?

Czułem tak już w tamtym sezonie, choć strzeliłem tylko 6 bramek, ale był taki moment, że strzeliłem bramkę w trzech meczach z rzędu. Wtedy już na boisku słyszałem, że trzeba uważać na tego Brazylijczyka, bo szybki i dobry (śmiech).

A Twoje atuty na murawie? Szybkość i…?

Brazylijska samba (śmiech). Szybkość, drybling, ale dodałbym tu też strzał z dystansu. Z Watrą strzeliłem taką bramkę, że sam nie wierzyłem, że wpadło.

Ulubiony piłkarz?

Ronaldinho Gaucho. Spoza Brazylii wskażę Cristiano Ronaldo.

Redaktor może zaproponować pojedynek w siatkonogę, jeśli uda Ci się strzelić te 30 goli w sezonie.

A bardzo chętnie, przygotuj się, że będzie mocno. W Maniowych mamy fajne boisko do beach soccera, tak jak dużo takich w Brazylii, co denerwuje moich rodziców. Jak wracam do Brazylii to wstaję rano i idę tam na boisko i wracam późno. Swoją drogą nie jest łatwo się tam dostać, chciałbym latać dwa razy do roku – w trakcie przerw między rundami.

W ogóle, musimy Cię pochwalić, bo bardzo dobrze mówisz po polsku. Początkowo kiedy pisaliśmy na Facebooku to myśleliśmy, że może korzystasz z translatora.

Dziękuję bardzo. Chłopaki mówią, że niesamowite, że ja w takim stopniu posługuję się polskim. Po paru miesiącach już zacząłem mówić, najpierw takim mieszanym z angielskim, a później całkiem po polsku.

 

A co Twoi rodzice i znajomi na to, że wyjechałeś na drugi koniec świata grać w piłkę?

Rodzice mają fajne życie w Brazylii. W sumie od kiedy miałem 15 lat, to wyjechałem z domu, żeby grać w piłkę. Bardzo mnie motywują i kibicują mi. Znajomi mi natomiast mówili, że oszalałem, gdzie tak daleko wyjechałem, że całkowity inny klimat i inne życie, ale też mi kibicują i trzymają kciuki, żeby mi się wiodło.

No za pogodą na pewno tęsknisz?

Tak, tak. To były właśnie najtrudniejsze rzeczy – język, a później klimat. No u nas zima wygląda w ten sposób, że jest 10 stopni, deszcz i wiatr. Natomiast tutaj, jeszcze w tym górskim terenie w Zakopanem…Moje pierwsze doświadczenie ze śniegiem to jak wyszedłem z domu, a tu śniegu po kolana.

Czy sprawdza się to stereotypowe myślenie, że w Brazylii sporo chłopaków gra w piłkę i każdy chce wyjechać do Europy, żeby spełnić swoje marzenia?

Tak, tak. Sam mam wielu kolegów, którzy wyjechali do Europy. Dla nas to jest szansa. W Brazylii jest trudno się przebić, poza tym sam kraj jest dość biedny i ciężko jest żyć w Brazylii.

A jakbyś miał porównać życie w Polsce do Brazylii?

W Polsce lepiej. W Brazylii pierwszy kontrakt podpisałem w wieku 17 lat. Tam jest normalne, że grasz 2-3 miesiące i nie dostajesz wypłaty, a później ją dostajesz, ale tylko jakąś część, więc nikt tego nie przestrzega za bardzo. W Brazylii jest dużo zawodników, którzy grają poza domem i muszą się jakoś utrzymać. Ja na przykład grałem 3h lotu samolotem od domu.

A samo życie w Polsce?

No mam już znajomych, jest łatwiej niż na początku. Odkąd mówię po polsku i rozumiem wszystko, to dużo kolegów poznałem. W wolnym czasie lubię trenować. Generalnie aktywnie staram spędzać czas. Siłownia, siatkówka. Ale posiedzieć przed konsolą i pograć w Fifę też lubię. Mieszkam w Maniowych, ale to mała miejscowość i lubię jeździć do Zakopanego.

Standardowe pytanie dla obcokrajowca – co sądzisz o polskich dziewczynach?

(śmiech) No sami wiecie, Polki to są naprawdę bardzo ładne kobiety. Blondynki są, no kurde, piękne, ale nie odważę się wskazać czy lepsze Brazylijki czy Polki.

Czyli jest szansa, że żona Marcinho będzie Polką?

No tego nie wiadomo, ale powiem tyle, że w Polsce bardzo mi się podoba.

Co jeszcze dla Ciebie było trudnością? Jedzenie?

No z jedzeniem śmieszna sprawa. Duża różnica na początku. Na przykład teraz nie umiem jeść obiadu bez zupy. W Brazylii w ogóle nie jemy zupy, nie mamy żadnej tak naprawdę. Zupę tylko jemy jak jesteśmy chorzy. A w Polsce teraz tak się nauczyłem, że jak nie ma zupy, to nie jem w ogóle obiadu (śmiech). Choć najlepsze polskie danie to pierogi.

źródło: podhaleregion.pl

A podejście ludzi do życia? Coś Cię tu zaskoczyło?

Na początku, kiedy przyjechałem do Lubania, to zauważyłem, że w szatni było dość poważnie, było mało żartów. Dzisiaj atmosfera jest taka, że jak przychodzę do klubu, to coś do mnie gadają, żartują, ja się śmieję, odpowiadam czasem po portugalsku i jest wesoło. To jest moja cecha charakteru, że często się uśmiecham i jestem szczęśliwy. Jestem zadowolony też z muzyki, bo często puszczają moje rytmy, puszczali Michela Telo. Lubią reagge, ale czasem też te piosenki z Joga Bonito.

Swoją przyszłość wiążesz w Polsce?

Tak. Jak już mówię po polsku, to najtrudniejszy moment za mną, to gdzie się będę ruszał (śmiech).

Na koniec coś jeszcze chciałbyś dodać, o co nie spytaliśmy?

No w sumie mogę podzielić się anegdotką z szatni. Pochwaliłem się chłopakom, że będziemy rozmawiać, no bo śledzimy stronę i znamy ją. No to koledzy śmiali się, że co ja tam będę gadał z wami, jak ja po polsku nie umiem, że się nie dogadamy i w ogóle po co (śmiech).

Daj namiary na kolegów, to zobaczymy, czy tacy cwani będą (śmiech)

No właśnie (śmiech). Ale obiecałem, że powiem coś miłego, więc mówię, że mamy fajną drużynę i chciałbym trochę wytłumaczyć, że co prawda ja strzelam dużo goli, ale na wynik pracują wszyscy, także pracują na moje bramki. Dlatego chcę zaznaczyć, że silni jesteśmy jako drużyna i przy okazji pozdrawiam wszystkich z Lubania!

Gol Anonim
Komentarze