27-08-2020 14:15
Praca i rozwój w Pogórzu Pleśnej [DUŻY MATERIAŁ]
fot.: Henryk Świerczek

Na ile wicelider tabeli po 4 kolejkach jest silny, a na ile sprzyjał terminarz? Co zmieniło się w Pogórzu, że, przynajmniej na chwilę, przestali szorować dno tabeli? Jak domyślnie ma grać Pleśna i czego mogą oczekiwać kibice? Zapraszamy do naszego felietonu, przybliżającego klub Pogórza Pleśnej!

 

Do Pleśnej postanowiłem wybrać się po uprzednim umówieniu się i skorzystałem z zaproszenia na mecz, w którym Pogórze podejmowało lidera z Zakliczyna. Wymyśliłem sobie, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu – zobaczę mecz na szczycie i spróbuję dowiedzieć się co nieco o klubie. Z tego miejsca zachęcam tych, którzy jeszcze nie czytali, do zapoznania się z relacją ze spotkania TUTAJ.

 

Co mnie zainteresowało, żeby powziąć decyzję o przyjeździe do Pleśnej? Po pierwsze zauważyłem na ich FACEBOOKOWYM PROFILU grafikę z danymi pomeczowymi – przebiegnięte kilometry, kto wykonał najwięcej sprintów, kto był najszybszy, etc. Drugą kwestią była ligowa tabela w poprzednim sezonie

Tabela 90.minut.pl

Pogórze plątające się w tabeli na miejscu spadkowym po rundzie jesiennej. Teraz, oczywiście to dopiero początek sezonu i 5 kolejek za nami, ale Pleśna strzeliła 15 bramek i jest w czubie tabeli. Zachodzi podstawowe pytanie – co tam się stało?

-Tak naprawdę, to nie wiem, co się zmieniło w klubie, bo mnie nie było. Pracowałem już w Pogórzu kilka lat temu, to była moja pierwsza drużyna seniorska.  Na nowo zacząłem pracę w grudniu 2019 roku. Wtedy to była organizacja okresu przygotowawczego, umawianie sparingów. Staramy się pracować z mocną systematyką, według określonego modelu. Zarówno gry, jak i modelu treningowego. Muszę przyznać, że jestem zadowolony z frekwencji. Myślę, że kluczem do sukcesu, jest systematyczna i konsekwentna praca i konsekwentne dążenie do wyznaczonego sobie celu. – mówi trener Andrzej Wójcik.

Trudne zadanie zostało postawione przed zawodnikami Pogórze w środę, gdy mierzyli się z faworytem rozgrywek. To był mecz, który miał pokazać, czy Pleśna jest gotowa na walkę o czołowe lokaty. Okazało się, że nie jest. Drużyna potrzebuje czasu, obycia się z nową sytuacją. Być może wynikami na początku sezonu byli zaskoczeni również oni sami.

-Nie stawiałbym daleko idących wniosków, jest początek sezonu i jesteśmy wysoko. Dziś mieliśmy mocną weryfikację tego, na jakim etapie jesteśmy. Przede wszystkim, jeśli chodzi o mental i odpowiedzialność za wynik. Tego się troszkę spodziewałem. Tak jak powiedzieliśmy wcześniej, ta drużyna raczej występowała ostatnimi czasy w dole tabeli i nagle, po paru kolejkach, ten zespół mógł poczuć presję, zwiększoną odpowiedzialność i nie poradziliśmy sobie z tym. Dziś wygrał zespół na pewno dojrzalszy, obyty z wymaganiami. My musimy się ciągle uczyć, dokładać jakości.

Jak zatem tę jakość uzyskać? Oczywiście poprzez trening. W Pogórzu trenują intensywnie, a te głosy dochodzą również do uszu ich ligowych rywali, którzy w rozmowach na temat Pleśnej wskazują właśnie na ten aspekt jako jeden z ważniejszych przyczyn poprawy gry.

-Co do treningu – ilość tygodniowych treningów zależy od mikrocyklów. Jeśli jest tak, że mamy mecz sobota-środa-sobota, to ustalam dwa treningi, jeśli gramy co tydzień – wtedy trzy treningi tygodniowo. Mocno pracujemy, jeśli chodzi o monitoring – subiektywna skala zmęczenia oraz monitoring z wsparciem GPS. W okresie, kiedy w maju można było już trenować w grupach, ćwiczyliśmy 3 razy w tygodniu, w czerwcu doszły sparingi.

Co ze wspomnianym wcześniej mentalem? Drużyna musi sobie poradzić z sytuacją, w której rywale nie przyjeżdżają do czerwonej latarni ligi, a do ekipy z góry tabeli. Zmienia się nastawienie, jest jeszcze większa motywacja i zacięcie.

-Wiem, jak działa psychologia, byłem zawodnikiem na poziomie 1. ligi, poznałem to. Czasy się troszkę zmieniły, może być inaczej, ale zespół przeciwny zawsze będzie podchodził z respektem do drużyny z góry tabeli. Podobnie było dzisiaj. Oglądaliśmy na video ostatni mecz Dunajca i w meczu z nami zagrała zupełnie inna drużyna – bardziej skoncentrowana, zwarta w tyłach, nie tak atakująca.

Rozmawialiśmy też z trenerem Drwalem z Metalu Tarnów. To jest trener mocno stawiający na przygotowanie przedmeczowe, analizę własnej drużyny i przeciwników. Wydaje mi się, że w tych aspektach można znaleźć u trenera Metalu i Pogórza Pleśnej punkty wspólne. W zespole Pogórza widać rękę trenera  – przygotowane stałe fragmenty gry, rozegranie piłki od tyłu, zachowanie obrońców podczas fazy budowania ataku i napastnik, który wywiera presję na obrońcach, robiąc tym samym miejsce pozostałych ofensywnym graczom. Na ile jest to wypracowane na treningach?

-Wstrzymałbym się od powiedzenia, że jest to wytrenowane. Na pewno było pokazywane. Wydaje mi się, że ważną rzeczą, a mocno zaniedbywaną w innych klubach, jest analiza wideo. W meczach u siebie nagrywamy spotkania z trzech kamer, na wyjeździe z dwóch. Wszystkie sparingi mamy zanalizowane. Jeśli chodzi o stałe fragmenty, to pomysły na nie często są zaczerpnięte od drużyn, które można powiedzieć, są pokazywane w telewizji. Czy to Ekstraklasa, ligi zagraniczne lub Liga Mistrzów. Myślę, że mój zespół przekonuje się do tego, że to, co działa na wyższym poziomie, może też działać u nas, oczywiście uwzględniając szybkość decyzji i precyzji działania. Niemniej, akurat stałe fragmenty gry są do wypracowania, a korzystając z konceptów drużyn grających na najwyższym poziomie, możemy zyskać.

Bardzo ciekawą kwestią jest sprzęt, którego używa trener Andrzej Wójcik. Wspomniane kamery na meczach domowych i wyjazdowych, GPS-y mierzące wysiłek zawodników. Skąd inspiracja i środki na to, bo mówimy przecież o lidze okręgowej.

-Analiza wideo jest oczywiście czasochłonna, ale to jest mój konik. Sprzęty są moją prywatną własnością. Oczywiście nie jest tak, że kupiłem to wszystko naraz. Były one gromadzone na przestrzeni lat i teraz mogę z tego korzystać w pracy. To też punkt dla mojego rozwoju. Ponadto myślę, że jeśli zawodnicy widzą, że ktoś próbuje pracować, coś ciekawego pokazywać, to będą zaangażowani i głupio będzie im odpuszczać.

Nie da się ukryć, że w niższych ligach dużo zależy od przygotowania fizycznego. Zawodnikami często są piłkarze, którzy wracają po poważnych kontuzjach, długiej przerwie od uprawianie sportu czy ludzie chcący po prostu trochę się poruszać. Trener Wójcik w pracy nad motoryką może jeszcze nie zjadł zębów, ale na pewno je lekko pokruszył, dlatego jego profesjonalne podejście do tej właśnie kwestii może być niezwykle inspirujące.

-Ogólnie wywodzę się z przygotowania motorycznego. Ciekawiło mnie to od zawsze, pracowałem i pracuję wciąż w III lidze jako konsultant od przygotowania motorycznego. Biorąc pod uwagę specyfikę pracy w lidze okręgowej, przeszkodą zawsze jest czas. Jeśli mamy do dyspozycji 90 minut na treningu, to chciałem rozwijać się wszechstronnie, a stronić od wyizolowanych form. Stąd były mi potrzebne GPS, aby móc lepiej monitorować różne kwestie. Analizowanie tych danych to są nieraz całe noce ślęczenia nad cyferkami, jak to mówi moja żona. Im dłużej pracuję, tym bardziej uważam, że wyizolowana forma pracy nad motoryką jest skuteczniejsza. Nie wszystko da się wymusić poprzez środek techniczno-taktyczny. Intensywne myślę jeszcze o dronie, bo obraz z góry daje szersze pole widzenia. Chcę oczywiście rozwijać klub, moich piłkarzy, ale myślę też o samorozwoju i chciałbym, żeby moja obecna praca zaprocentowała w przyszłości.

Trener jest znany z żywiołowej reakcji przy linii bocznej. Aktywnie uczestniczy w meczu, a jego głos niesie się po boisku tak, że niepotrzebny byłby żaden spiker. Jego zachowanie zostało to ujęte nawet przez fanpage Pogórza Pleśnej, gdy ogłaszano objęcie przez niego sterów w klubie.

-Tak, choć kiedyś było jeszcze gorzej. Choć stawiam na komunikację z zespołem i wiem, że moi zawodnicy chcą czuć, że ktoś na tej ławce jest, że krzyknie. Taka forma im odpowiada, więc jeśli w ten sposób mogę im pomóc, to to robię. Akurat w meczu z Dunajcem zabrakło jeszcze czegoś. Zespół był przestraszony, nie było odpowiedzialności za grę, za piłkę. Nie było tu przemotywowania, bo raczej piłkarze mogli być zdeprymowani tą presją i myślę, że tu jest pole do rozwoju.

Choć trener pracuje od grudnia, to drużyna tak naprawdę miała niewiele okazji do zaprezentowania się w meczach. Ot, kilka sparingów, które nigdy nie mogą być wykładnią poziomu, a także 5 meczów ligowych. Wszystko, co wiemy, to to, że Pogórze dobrze zaczęło sezon, potrafi strzelać bramki i byli komplementowani przez postronnych widzów za okres przygotowawczy. Nie mówię tu o tylko o kibicach z Pleśnej, ale drużynę pochwalił także po meczu z Metalem Tarnów kapitan „Gawronów” Marcin Gruszka. Jak domyślnie ma wyglądać drużyna Pleśnej pod wodzą Andrzeja Wójcika?

-Ktoś to nazywa wysoki pressing, ja mówię, że chcemy się bronić, ale wysoko. Napastnik ma dawać sygnał do ataku na obrońców. Chcę grać futbol na tak. Bardziej mnie interesują wyniki jak z Ikarem Odporyszów 7-4, a nie 1-0.  Chciałbym, żeby kibice, którzy przychodzą na nasze mecze, mogli się cieszyć bramkami. Poza tym uważam, że taka gra rozwija zawodnika indywidualnie. Można stanąć oczywiście z tyłu i kopać dalekie piłki na szybkiego zawodnika, ale to nie jest rozwijające. Impulsem jest też zmiana ustawienia. To jest poznanie nowego stylu gry, nowych nawyków. Celem głównym jest oczywiście wygrywanie, ale bardzo będę się cieszył, jeśli uda się wypromować zawodników i komuś uda się pójść wyżej.

Problemem w jego spojrzeniu na futbol może być styl sędziowania arbitrów w tarnowskim okręgu.

-Nie uważam sędziowanie w okręgu tarnowskim za dobre. Arbitrzy często nie pozwalają na kontaktową grę, a tego chcę uczyć moich zawodników. Wiem jak się gra na podkarpaciu, wiem jak gwiżdże się w okręgu krakowskim. Tam sędziowie pozwalają na walkę i nie karzą rzutem wolnym za byle wejście.

Czerwoną kartkę za dwie żółte dostał w meczu z Dunajcem Zakliczyn prawy obrońca Pogórza. Czy to nie było kuszenie losu? Miał na koncie już jedno żółtko, a Dunajec ataki przeprowadzał praktycznie swoją lewą stroną. Odpowiedź trenera dosadnie definiuje styl, jaki drużyna ma prezentować w tym sezonie.

-Tomek ogólnie jest dość nerwowy (śmiech). Ta sytuacja na szczęście nie miała już wpływu na wynik. Ostatnio też w głupi sposób dostaliśmy karnego w doliczonym czasie gry, gdy Dunajec Zbylitowska Góra strzelił na 2-2. Szkoda bramki szczególnie na 1-0, bo na treningach zwracamy uwagę na to, jak zachowywać się, gdy napastnik wbiegnie przed obrońcę. Wracając do czerwonej kartki, nie mam pretensji do Tomka, pasują mi tacy ludzie, którzy walczą, idą w kontakt. Wracamy tutaj do stylu sędziowania. Ja na pewno nie odejdę od swojej filozofii gry w kontakcie i agresywnej, bo chcę widzieć swoją rękę na zespole.

Machina Pogórza Pleśnej nieco wyhamowała. Być może to kwestia spotkań z ekipami znad Dunajca (ostatnio strata punktów ze Zbylitowską Górą, teraz porażka z Zakliczynem). Na pewno będziemy uważnie przyglądać się, jak drużyna zareaguje na te dwa niepowodzenia i jak będzie wyglądać na przestrzeni sezonu. Sposób pracy drużyny może procentować w dłuższej perspektywie, a słuchając trenera Wójcika mówiącego o piłce, treningach, podejściu, rozwoju możemy zaryzykować tezę, że Pogórze nie miało swoich pięciu minut na początku sezonu, tylko sukcesywnie będzie czynić postępy i zdobywać kolejne punkty. Powtórka z ubiegłego sezonu, gdy byli chłopcami do bicia, nie powinna się już zdarzyć.

GA
Komentarze