11-11-2020 14:18
Unia zdobywcą Pucharu Polski!

Dopiero co zakończyło się spotkanie finału Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Tarnów. Po fenomenalnym widowisku zwycięzcę musiały wyłonić rzuty karne, bowiem mecz skończył się remisem 3:3. W konkursie jedenastek bezbłędni byli zawodnicy Unii Tarnów i wobec jednej pomyłki Metalu Tarnów wygrali puchar.

 

Wynik otworzyli piłkarze Unii już w swojej pierwszej akcji w meczu. Była może 20 sekunda, a po zamieszaniu w polu karnym, gdy obrońcy Metalu ofiarnie blokowali strzały piłkarzy Jaskółek, piłka spłatała defensorom figla i w końcu szczęśliwie trafiła pod nogi Maksymiliana Starzyka, który bez problemów pokonał Przemysława Łyczkę.

Metal nie załamał się tym golem, próbował grać swoją grę – wysoki pressing, nieustanny atak na obrońców Unii i szybkie odzyskiwanie piłki. Zabrakło w tym wszystkim konkretów pod bramką Jaskółek. Te były zarezerwowane dla podopiecznych trenera Bartkowskiego. W 8. minucie świetne podanie dostał Szymon Adamski, w sytuacji sam na sam sprytnie podciął piłkę nad wychodzącym bramkarzem Metalu, ale tę z linii bramkowej wybił Damian Chudyba.

Ale to też nie było tak, że Łyczko nic w bramce nie robił, a jedynie został wpisany w protokół meczowy. Wybronił dwa groźne strzały, sparował kilka dośrodkowań. Niemniej w 27. minucie znowu nie miał nic do powiedzenia, a pokonany został ponownie przez Starzyka, który dzięki podaniu Adamskiego znowu stanął oko w oko z bramkarzem Metalu.

Gawrony miały problem ze skonstruowaniem dobrej akcji ofensywnej. Praktycznie nie oddawali strzałów, wszystkie próby zostały kasowane przez defensorów Jaskółek przed polem karnym. Udało się dopiero po stałym fragmencie gry. Z dośrodkowaniem z lewej strony boiska nie poradzili sobie ani obrońcy Unii, ani bramkarz Nowak. Sprytem wykazał się Tomasz Magdziarczyk, dopadł do bezpańskiej futbolówki i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki, dając sygnał swojej drużynie do ataku.

Do końca pierwszej połowy jednak już się nie udało wyrównać i do szatni w lepszych nastrojach schodzili z boiska piłkarze Unii, choć gol stracony na kilka minut przed końcem nie mógł dawać spokoju. W zespole Jaskółek na pewno można było wyróżnić Maksymiliana Starzyka, strzelca dwóch goli, oraz Szymona Adamskiego, który był bardzo aktywny, wygrywał pojedynki, groźnie strzelał i stwarzał swoim kolegom sytuacje do zdobycia gola. Metal z kolei wykonywał tytaniczną pracę w środku pola, nie odpuszczając i nie zostawiając piłkarzom Unii miejsca na rozgrywanie piłki.

Na początku drugiej części gry piłkarze Unii chyba jeszcze dobrze nie weszli na boisko, a Metal odwdzięczył się tym samym, co Jaskółki zrobiły na początku meczu. Z lewej strony dynamicznie w pole karne wbiegł Tomasz Magdziarczyk i silnym strzałem pod poprzeczkę dał Metalowi remis. Podopieczni trenera Drwala nie mogli sobie lepiej wyobrazić początku drugiej połowy, choć po chwili Jaskółki mogły szybko sprowadzić Gawrony na ziemię. Lewą stroną ruszył wprowadzony po przerwie Tyrka i dograł w pole karne, piłka w końcu trafiła do Adamskiego, a ten huknął z półobrotu w słupek.

W 60. minucie na boisku pojawił się Artur Biały, lider tabeli strzelców 4 ligi, a zmienił kapitana Unii w tym meczu Szymona Adamskiego. Czy Metal czuł respekt i cofnął się, byle zneutralizować zagrożenie ze strony napastnika Jaskółek? Cóż, o mały włos po kontrze po rzucie rożnym wykonywanym przez Unię jeden z zawodników Metalu nie zdobyłby gola, a jego strzał wylądował na poprzeczce. Generalnie Biały przy obrońcach Metalu nie pograł sobie za bardzo – tu spalony, tu zablokowany, tam podwajany.

Jeśli nie idzie gra, to trzeba liczyć na stałe fragmenty gry. Pomyślał Metal w pierwszej połowie, pomyślała i Unia w drugiej. Dośrodkowanie Węgrzyna z rzutu rożnego na gola zamienił Kacper Ostrowski i na kwadrans przed końcem spotkania Unia wygrywała 3:2.

Metal jednak ruszył od razu z akcją, którą gracze FIFA nazywają „kick off glitch”. Tuż po wznowieniu płaskie dośrodkowanie z prawej strony trafiło do rezerwowego Norberta Gierackiego, który ze spokojem z bliska strzelił tuż przy słupku i dał wyrównanie Metalowi.

Do końca meczu żadnej z drużyn nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i kwestię pucharu musiały rozstrzygnąć rzuty karne. W zespole Unii nie pomylił się nikt: zaczął Biały, później Węgrzyn, Kieroński, Wardzała. Dla Metalu strzelali Furmański, Rajczyk, bramkarz Łyczko, aż doszło do Jerzego Gromadzkiego. Ten nieczysto trafił w piłkę i kopnął obok słupka. Gdy jako kolejny podchodził do futbolówki Starzyk, było jasne, że jeśli trafi, to Unia zdobędzie puchar. Strzelec dwóch goli nie pomylił się również z jedenastego metra i po jego trafieniu Jaskółki mogły świętować wygranie finału.

Tym samym Metal nie zrewanżował się za czerwcową porażkę w pucharze z Unią, choć zaprezentował się znacznie lepiej niż w końcówce ubiegłego sezonu. Tym razem nie stanowił dla Unii tła, a był równorzędnym rywalem. Unia musiała się sporo napracować, by uciekać Gawronom, a ci konsekwentnie gonili wynik i trzeba oddać, że potrafili odpowiadać. Ze stanu 0:2 wyciągnęli na 2:2, a po trzecim golu dla Unii przegrywali ledwie minutę. Wielkie brawa dla jednej i drugiej drużyny, bowiem stworzyli oni widowisko godne finału. 

 

Metal Tarnów 3:3 (1:2) Unia Tarnów
Tomasz Magdziarczyk 36', 47', Gieracki 77' - Starzyk 1', 27', Ostrowski 76'

GA
Komentarze